Scrum w agencji marketingowej czy agencji PR nie jest w Polsce popularnym rozwiązaniem. Coraz częściej jednak praca marketerów i PR-owców przenika się ze środowiskiem IT, a spostrzegawcze oczy chłonnych, kreatywnych umysłów podpatrują dobre praktyki związane z organizacją pracy. A tych w środowisku programistów i testerów oprogramowania nie brakuje.
Mam słabość do dwóch rzeczy – nowych technologii i uczenia się. Często o tym wspominam, zwłaszcza, że jesteśmy w takim momencie rozwoju społecznego i technologicznego, który wymaga od nas opanowania obu zdolności. Świat za sprawą technologii gna do przodu. Urządzenia o coraz większych możliwościach przenikają do naszego życia, a wszechobecne aplikacje wyręczają nas w wielu codziennych czynnościach.
Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu 1 kwietnia czekałem na emisję wieczornego wydania Wiadomości. Prima Aprilis zawsze wyzwalał w redakcjach pokłady kreatywności do stworzenia żartobliwej informacji, która wśród wielu innych prawdziwych komunikatów nie zostanie zdemaskowana i wywoła u oglądających konsternację i niedowierzanie.
Zabawa w dedukowanie i odkrywanie, która z prezentowanych informacji była prima aprilisowym żartem, pozwalała radośnie celebrować to święto. Dzisiaj, gdy dzień w dzień atakowani jesteśmy półprawdami i przygotowanymi dla zysku fałszywymi informacjami (fake news) radość z wykorzystania czyjejś łatwowierności jest mniejsza.
Słyszysz brawa rozchodzące się po sali konferencyjnej. Jeszcze nie do końca wiesz co się dzieje, bo właśnie przed chwilą skończyła się twoja prezentacja nowej strategii przed inwestorami. Emocje wywołane przez stres szybko zastąpił zastrzyk szczęścia, gdy jeden z nich w geście gratulacji potrząsnął mocno twoją dłonią. Uśmiech i ogromna radość przeszywa twoje ciało. Czujesz się znakomicie!
Mogę się założyć, że miałeś w swoim życiu podobną sytuację. Satysfakcja ze zrealizowanego celu to jedna z najsilniejszych emocji, jakie można sobie wyobrazić. Za falą szczęścia, którą w podobnych momentach odczuwamy, stoi dopamina, zwana przez wielu hormonem motywacji do działania.
Oblicze marketingu zmieniło się diametralnie na przestrzeni ostatnich dekad. Do lamusa odeszły czasy, gdy ze sklepowych półek jak na pniu znikały wszystkie produkty, a klienci potrafili miesiącami czekać na prawdziwe rarytasy. Tak wyglądał świat przed erą produkcji masowej. Przedsiębiorcy nie musieli inwestować zbytnio w marketing. Niedobory na rynku sprawiały, że każdy towar stawał się prawdziwą okazją.
Wraz z rozpoczęciem produkcji masowej wkroczyliśmy w epokę nadmiaru. Od tej pory sklepowe półki uginały się pod ciężarem produktów, a w obliczu coraz większej konkurencji na procesy decyzyjne klientów zaczęli wpływać specjaliści.
Jakiejkolwiek nie przyjęlibyśmy definicji marketingu – jedna rzecz jest w nich uniwersalna i niepodważalna. Klienci są powodem, dla którego tworzymy biznes. Tworząc nowe przedsięwzięcie musimy spojrzeć na świat oczami użytkownika naszego produktu albo osoby korzystającej z naszych usług. Nie jest to proste, ponieważ wymaga empatii. Jest to współodczuwanie lub inaczej umiejętność postawienia siebie w sytuacji innej osoby.
Wokół Agile narosło wiele legend. Dla wielu osób wciąż jest to termin trudny do zdefiniowania. Agile’owi przypisuje się wielkie sukcesy związane z nagłym wzrostem produktywności zespołów, szybszemu dostarczaniu produktów, które (w końcu) spełniają oczekiwania użytkowników. Z drugiej strony często słychać, że idea ta jest łatwa do zrozumienia, ale trudna do wprowadzenia w panujących realiach firm.
Jak to w końcu jest z tym osławionym podejściem zwinnym? Skąd się właściwie wzięło, czym jest i dlaczego warto zastanowić się nad Agile Marketingiem w kontekście prowadzonych działań marketingowych?
Z mojego ostatniego postu możesz dowiedzieć się, że zdjęcia i grafiki “robią robotę” w marketingu internetowym. Co z tego, skoro żeby je stworzyć potrzebujesz skomplikowanego programu graficznego, umiejętności, dobrego sprzętu fotograficznego oraz kilku godzin na sesje zdjęciową – najlepiej w egzotycznym plenerze. Przecież większość małych i średnich firm nie może sobie pozwolić na takie wydatki. Otóż to nie do końca prawda.
Przypomnij sobie legendarny mecz ulubionej drużyny piłkarskiej albo pierwszą randkę (tak, tę z czasów szkolnych!). Założę się, że doskonale pamiętasz emocje towarzyszące ci tamtego dnia. Klatka po klatce odtworzysz wspomnienia tamtego wydarzenia. To tylko retrospektywa, ale dzięki wyobraźni ponownie jesteś w centrum akcji. To bardzo przyjemne uczucie, znam je. Niektóre obrazy są dla nas żywe mimo upływu lat. Często jednak zdarza się, że nie potrafimy przypomnieć sobie kiedy wydarzyły się te wyjątkowe chwile. Dlaczego tak się dzieje?